13.01.2020r. "
"Oto ja. Alfons Wierna. Wierny sługa na podatkach waszych rodziców". Powiedziałem tak uczniom pierwszego dnia. Słowo honoru. Tyle, że w myślach.
Matematyka abstrakcyjna to mój Koń Trojański. Szkoda, że muszę jej uczyć.
Ktoś przed szkołą zaparkował samochód z napisem "sprzedam". Sprzedaj.
Dzisiaj mam urodziny. Ktoś nabazgrał na tę okazję bardzo pochlebny rysunek z życzeniami dla mnie. Właściwie nie rozumiem treści. Grunt, że widnieje na nim moje nazwisko. Pokazałbym, ale zgubiłem.
Wracam do internetu. "Dżdżownice wykorzystywane do leczenia grzybicy". Porażane prądem, po 3 tygodniach dochodzą do siebie. Czekam na lek z dżdżownic, który wyleczy raka. Choć fakt ten mogą ubiec protesty ekologów. Przecież jak kogoś rażą prądem to boli. A świnia? Kiedy się ją zabija to też boli. Ja nie zabijam.
Australia nadal płonie. Co jeśli kontynent rozgrzeje się do tego stopnia, iż odczepi się i podryfuje w stronę Ameryki? Świadczy to albo o moim doszczętnym braku wiedzy na gruncie geotektoniki albo wysokim prawdopodobieństwie powyższej katastrofy naturalnej na skalę globalną. Boję się.
Mam w klasie bardzo obiecującą uczennicę. Kurdę, uśmiecha się do mnie. Chyba muszę zmienić robotę.
W piątek szkolenie i tak sobie pomyślałem (bo bardzo nie lubię nocować w hotelach):
Nazbieram sześćdziesiąt 5l-owych butelek po wodzie i naleję do nich gorącej wody. Położę się na nich i będę spał w samochodzie. Więc wchodzę teraz do wszystkich napotkanych koszy.
Spotkałem ją dzisiaj! Muzę Dafni Filipaki... Wymamrotałem coś pod nosem, spytała, o co mi chodzi, ja: "Nic, tylko mówię do siebie.", a ona: "Tak robią ludzie samotni.", a ja jej: "Nie jestem samotny! Mieszkam z rodzicami."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz